Wielokrotna mistrzyni olimpijska: „nie można «po prostu dokonać aborcji»”

Sanya Richards-Ross, zdobywczyni czterech złotych medali olimpijskich, aborcję wspomina jako najgorsze doświadczenie w życiu, przez które „diabeł chciał trzymać ją w niewoli”. „Bóg wykorzystał je, by objawić swoją doskonałą miłość” – mówi biegaczka.

O tym, że jest w ciąży, dowiedziała się tuż przed igrzyskami w Pekinie w 2008 roku. Aborcji dokonała dzień przed wylotem do Chin, przekonana, że wraz z mężem „nie są gotowi” na dziecko, a ona nie chce rezygnować z olimpijskich marzeń.

„Ludzie mówią: «Po prostu dokonaj aborcji». Cóż, nie można «po prostu dokonać aborcji»” – mówiła później. „To było dla mnie bardzo traumatyczne. Jechałam na Igrzyska Olimpijskie i dosłownie czułam, że nie zasługuję na to, by tam być” – przyznała.

Jak opowiadała, aborcja jest powszechna wśród sportowców. W swoich wspomnieniach w 2017 roku napisała, że „większość kobiet, które znałam w mojej dyscyplinie, przeszła przynajmniej jedną aborcję”. W jednym z wywiadów powiedziała, że „nie znała innej lekkoatletki, która nie miała aborcji”.

Na igrzyska pojechała w rozsypce. W nocy przed finałem (startowała w biegu na 400 m) nie mogła spać. „Byłam w tak wielkim zamieszaniu – psychicznie, fizycznie” – wspominała. Wystartowała jednak i zdobyła brązowy medal.

Po zawodach nie chciała wracać do wioski olimpijskiej. Krzycząc, wsiadła do złego autobusu i wylądowała w nieznanej okolicy. Czuła się zagubiona – fizycznie, duchowo, emocjonalnie”.

Wtedy poczuła obecność Boga. „Jakbym przytulił mnie na ulicy w Chinach” – opowiadała. Zrozumiała, że miłość Boża nigdy się nie kończy. To był początek jej uzdrowienia.

„Aborcja? «Nie zabijaj». Jak mogłam? Było to sprzeczne z wszystkim, za czym się opowiadałam i czym chciałam być” – mówiła w swoim świadectwie w kościele baptystów w 2017 roku. „Myślałam, że całe moje życie musi być idealne – lub bliskie temu – aby zasłużyć na Bożą miłość i Jego łaskę” – powiedziała. „Ale tego dnia wiedziałam z całą pewnością, że Bóg daje nam to za darmo” – dodała.

„Najgorsze doświadczenie w moim życiu, to, które diabeł zamierzał wykorzystać, aby trzymać mnie w niewoli, w miejscu rozpaczy i wstydu, Bóg wykorzystał, by objawić swoją doskonałą miłość” – powiedziała.

„Absolutnie nie życzę nikomu tego doświadczenia, ale mogę ci powiedzieć, że kiedy życie staje się szare, kiedy czujesz, że przekroczyłeś swoją granicę i nie ma powrotu, Bóg wciąż czeka na ciebie z otwartymi ramionami” – przekonywała. „Czy nie jest błogosławieństwem wiedzieć, że dla Boga znaczymy o wiele [więcej] niż nasze złe wybory?” – dodała.

Źródło: lifenews.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama