Polskie księgarnie na skraju przepaści. Czy można je uratować?

Rynek księgarski w Polsce przeżywa ciężki czas. Koronawirus przyczynił się do upadku wielu księgarń, a do tego do Polski powoli wchodzi Amazon. Amerykański gigant w wielu państwach zdominował sprzedaż książek i zmienił księgarską rzeczywistość. Czy w Polsce będzie podobnie?

O sprawie pisze Robert Wyrostkiewicz na portalu DoRzeczy.pl. Zaczyna od przytoczenia wpisu, który pani o nicku Malwina K-yk opublikowała na Facebooku. Napisała: „Zamówiłam książkę z allegro (…) Pani rozpłakała się i dziękowała mi sto razy, że od nich zamówiłam, bo są na skraju bankructwa. To jest mała księgarnia, którą prowadzą od 30 lat”. Post udostępniono 56 tysięcy razy i zostawiono pod nim ponad tysiąc komentarzy. Dzięki niemu do księgarni wpłynęło ponad trzy tysiące zamówień i księgarze zostali uratowani.

„Niestety, to tylko jednostkowy przypadek. Instytucja lokalnej księgarni, która często stanowiła także ośrodek kulturalny w mniejszych miejscowościach, umiera. Księgarnie dogorywają na naszych oczach z powodu lockdownów i tego, że kolejne wersje tarcz antykryzysowych o nich zapomniały” – pisze Wyrostkiewicz.

Zwraca uwagę, że to nie pandemia koronawirusa przyczyni się do likwidacji księgarń, ale wielkie zagraniczne korporacje. „Zdominowanie przez nie tak wrażliwego rynku książki i likwidacja specjalistycznych, małych księgarni z ich klimatem i historią, to scenariusz przećwiczony w innych państwach” – zaznacza autor.

Przytacza wypowiedź Jarosława Kornasia z Instytutu Promocji Kultury, który analizuje sytuację polskich księgarń:

„Ostatni rok doprowadził do 14-proc. spadku liczby księgarni w Polsce, które nie są w stanie cenowo rywalizować z księgarniami intenetowymi, które mają inne struktury kosztów, a tylko największe potrafią mieć swoje punkty darmowego odbioru”.

Kornaś podkreślił też, że nad rynkiem księgarskim w Polsce wisi widmo wejścia Amazona, który spowoduje kolejne zmiany związane ze sprzedażą książek.

Jak zaznacza Wyrostkiewicz: „Proces przybrał na sile w czasie pandemii, gdy czytelnicy zaczęli kupować w internecie, a tu walkę o klienta wygrywają głównie międzynarodowe koncerny, które na innych rynkach – od Stanów Zjednoczonych po państwa Unii Europejskiej – po kolei wykańczały mniejsze księgarnie”.

Zwraca uwagę, że ratunkiem dla rynku księgarskiego, który sprawdził się w wielu krajach, jest wprowadzenie jednolitej ceny książki. Tłumaczy to na przykładzie Francji: „Francuscy politycy od wielu lat czuli, że sprzedaż książek przez hipermarkety i sprowadzenie ich do roli jedynie «towaru», a nie dobra kultury, zagrozi egzystencji niezależnych księgarni. Dlatego w 1981 roku wprowadzono tzw. «ustawę Langa», która gwarantowała stałą cenę, co bardzo ważne, tylko nowości książkowych. We Francji nowa książka ma stałą cenę przez dwa lata. Gdy po ponad 30 latach jej obowiązywania przeanalizowano skutki tych zapisów, okazało się, że stworzyła ona doskonałe podwaliny pod politykę kulturalną państwa. We Francji czytelnictwo kwitnie. Co więcej, w 2010 roku objęto nią także książki elektroniczne”.

Podaje też przykłady innych państw i ich konfrontacji z Amazonem. W Niemczech stare zapisy prawne nie pozwoliły na agresywną sprzedaż i agresywny marketing Amazona, co nie pozwoliło mu zdominować rynku księgarskiego. W Anglii natomiast amerykański gigant zdobył rynek. Należy do niego 80 proc. brytyjskiego rynku księgarskiego.

Jak zaznacza Wyrostkiewicz, wielkie korporacje, także jeżeli chodzi o rynek księgarski, ograniczają wybór, bo oferują takie same produkty.

„W potężnych korporacjach wygrywa filozofia kopiowania pomysłów, towarów i proponowania za podobny produkt jak niższej ceny. Ich dewizą jest zaspokajanie potrzeb klienta za wszelką cenę, ale bez misji. Możemy się oczywiście zgodzić, że może to dotyczyć baterii, ubrań czy komputerów, ale czy powinno dotyczyć książek? Czy chcielibyśmy, by promowano literaturę najniższych lotów albo by nie było dla niej żadnej alternatywy? Każdy odpowie, że nie chce takiego świata” – pisze autor.

Podkreśla też, że wraz z Amazonem przychodzi zawsze jego „misyjność, tyle, że lewicowa i liberalna, która dołączy do korporacyjnego ducha firmy. Innymi słowy, kolejne pokolenia wzrastać będą na produktach Bezosa, którego media – dla zobrazowania linii firmy – raczej nieprzypadkowo bezlitośnie kąsały Trumpa i oszczędzały jego rywala”.

Na koniec zaznacza, że są państwa, które poradziły sobie z problemami rynku księgarskiego i go uratowały dzięki odpowiedniej legislacji. „W Polsce, póki co, księgarzy omijają tarcze antykryzysowe i ustawy zabezpieczające księgarnie, jednak wciąż jest szansa, aby rząd dostrzegł zagrożenia doskonale widoczne na horyzoncie. Czy Polska wyciągnie z nich wnioski?” – pyta Wyrostkiewicz.

Źródło: DoRzeczy.pl


« 1 »

reklama

reklama

reklama