Papież przyjeżdża do Iraku, by zjednoczyć się w cierpieniu z chrześcijanami

Nie możemy się bać, ale musimy głośno mówić i upominać się o swoje prawa – powiedział chaldejski patriarcha Babilonii kard. Louis Raphael Sako. W rozmowie z KAI przedstawił obecną sytuację w Iraku oraz oczekiwania tamtejszych chrześcijan związane z podróżą Franciszka do tego kraju.

Dlaczego ta wizyta Ojca Świętego w Iraku jest tak ważna?

Ponieważ tak bardzo cierpieliśmy, a sytuacja w Iraku jest bardzo skomplikowana, dla nas wręcz krytyczna. Z 1,5 mln chrześcijan zostało tu niespełna 500 tys. Wszędzie tam – w Mosulu, Irbilu, Kirkuku – chrześcijanie wycierpieli bardzo dużo. Dlatego papież do nas przyjeżdża. Pozwoliła na to pewna poprawa bezpieczeństwa. Ojciec Święty przybywa, by zachęcić chrześcijan do pozostania w Iraku i starania się o lepszą przyszłość. Spotka się też z muzułmańskimi władzami religijnymi i z rządem.

Czy społeczność chrześcijańska w Iraku może się odrodzić i powrócić do takiego stanu, jak kiedyś?

Mam nadzieję, że tak będzie. To jest przecież główny cel przyjazdu papieża, tj. spotkanie z tutejszymi chrześcijanami, by podnieść ich na duchu, zjednoczyć się z nimi w ich cierpieniach, ale również nadziejach. Będzie też rozmawiał z władzami o sytuacji, w tym o znaczeniu obywatelstwa. Jeśli jestem irackim obywatelem, to powinienem mieć wszystkie moje prawa a nie być osobą drugiej kategorii. A tak jest teraz, bo niektóre zasady są bardzo złe. Ale myślę, że coś się zmienia w irackim społeczeństwie. Muzułmanie okazują wielki entuzjazm z okazji tej pielgrzymki. Wywieszają plakaty, a nawet niektórzy zaczęli układać piosenki na powitanie papieża. To coś nowego. Myślę, że każdy tu czegoś oczekuje w związku z tą wizytą, bo sytuacja była bardzo napięta.

Jakie zmiany może ta pielgrzymka spowodować w życiu chrześcijan w Iraku?

My chcemy tu żyć w godności i wolności jako chrześcijanie, mieć takie samo miejsce w społeczeństwie jak inni, być aktywni, a nie marginalizowani.

Jakie jest najważniejsze przesłanie tej wizyty?

Przede wszystkim chodzi o pokazanie wagi chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie. Przecież nie jest przypadkiem, że chrześcijanie się tu znaleźli, bo to właśnie tu usłyszano wezwanie do bycia świadkiem Ewangelii Jezusa Chrystusa. Z drugiej strony chodzi o pokazanie, że mamy duże wsparcie ze strony papieża, że nie jesteśmy izolowani czy zapomniani. W Iraku panuje system plemienny i plemiona chronią swoich członków. A my, chrześcijanie, nie mamy tego, papież jest naszym wsparciem. Jego głos i przesłanie będą bardzo silne i dadzą nam bardzo dużo nadziei.

Czy są jakieś szczególne problemy chrześcijan w Iraku, które będą tematem rozmów papieża z władzami Iraku?

Szczegółowe zagadnienia to sprawa rokowań między rządem a chrześcijanami, którzy powinni walczyć o swoje prawa a nie być nieśmiałymi czy bać się. Muszą zabierać odważnie głos. Papież przyjedzie tylko na 3 dni i wróci, cóż więc może się zmienić w tym czasie? My sami musimy to zrobić, bo Ojciec Święty przyjeżdża tu nie po to, by rozwiązać wszystkie nasze problemy.

Spotkałem się z opinią, że chrześcijanie, którzy wyjechali z Iraku do Europy, już nigdy tu nie wrócą, bo tam jest znacznie lepszy poziom życia. Czy Eminencja zgadza się z tym poglądem, czy ma jednak nadzieję, że iraccy chrześcijanie tu wrócą?

My tu mamy swoje problemy, ale oni w Europie borykają się również z różnymi wyzwaniami, takimi jak język, sposób myślenia, problemy społeczne, inne tradycje, muszą zaczynać wszystko od nowa. Tu mamy trudności, ale też wiele ważnych wartości, całą naszą historię, swoich przodków, tradycję, naszą liturgię – to nie to samo, co gdzie indziej. Ale nie sądzę, żeby wiele osób powróciło, bo potrzebują oni dobrych warunków, bezpieczeństwa, stabilności, usług i oczywiście również wolności.

A co Eminencja chciałby przekazać chrześcijanom, którzy wyjechali z Iraku?

Ja już wiele razy apelowałem, by wracali, ale teraz ich dzieci już tam chodzą do szkół i powoli integrują się z tamtejszymi społeczeństwami. Jednakże rodzice też cierpią, czują się obco, bo to nie są ich tradycje i mentalność. Proszę ich, by pomagali swoim braciom i siostrom, którzy tu zostali, by wspierali ich materialnie i duchowo. Nic więcej zrobić nie można.

Rozmawiał Witold Repetowicz (KAI)

Witold Repetowicz (KAI) / Bagdad


« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama