Papież: pozwólmy pocieszać się Panu, nie bądźmy zgorzkniali

Nie poddawajmy się zwątpieniu i narzekaniu, lecz pozwólmy, aby Pan nas pocieszył – zachęcał dziś Franciszek na porannej Eucharystii.

W wygłoszonej homilii Papież odniósł się do lektury z księgi Izajasza (35,1-10), w której prorok zapowiada przyjście Boga, który pociesza i zbawia.

„Ale nie jest łatwą rzeczą pozwolić się pocieszać; łatwiej jest pocieszyć drugiego, niż dać się pocieszyć. Wiele bowiem razy jesteśmy bowiem przywiązani do tego, co negatywne, do rany grzechu, która jest w nas, dlatego chcemy w tym pozostać, sami, jak ten chory z Ewangelii, na łóżku, odizolowany. Tak trwać i nie podnosić się. «Wstań» to jest słowo Jezusa, zawsze: «Wstań» - mówił Ojciec Święty.

Dzieje się tak – zauważył Papież – gdyż nosząc w sobie ranę po grzechu jesteśmy jej panami, jest nasza, natomiast o pocieszenie trzeba prosić, a człowiek nie lubi żebrać o taką pomoc. Jako przykład Ojciec Święty podał sytuację człowieka, którego serce jest zgorzkniałe, zatopione w goryczy. Woli to, co gorzkie, a nie słodycz, a wtedy trudno jest dać się pocieszyć.

Innym zachowaniem, które blokuje możliwość pocieszenia jest ciągłe narzekanie. To ludzie, którzy przed Bogiem ciągle narzekają, zamiast Go wielbić. Przykładem takiego postępowania jest Jonasz, laureat nagrody Nobla w narzekaniu - stwierdził Papież. Opowiedział także historię księdza, który narzekał na wszystko.

„Był dobrym kapłanem, mówiono, że w konfesjonale był bardzo miłosierny. Był już stary i jego koledzy kapłani mówili, że gdyby umarł i poszedłby do nieba to pierwszą rzeczą, którą powiedziałby św. Piotrowi to nie pozdrowienie, ale pytanie: «Gdzie jest piekło?», bo ciągle mówił o tych negatywnych rzeczach. Św. Piotr pokazał mu więc piekło. Zobaczył je... «Ilu jest tam potępionych?» zapytał. «Tylko jeden» - odpowiedział św. Piotr. «Wszystko przez to zbawienie...» - dodał tamten. Ten ksiądz był ciągłe niezadowolony. Wobec rozgoryczenia, żalu, narzekania słowem Kościoła, które dziś słyszymy jest: «odwagi», «odwagi»” – kontynuował Papież. 

Kończąc homilię, Franciszek podkreślił, że przesłaniem dzisiejszej liturgii jest wezwanie do tego, byśmy pozwalali pocieszać się Panu.

„Nie jest to łatwe, gdyż zgoda na to, aby nas Pan pocieszył oznacza odrzucenie naszych egoizmów, tych spraw, które są naszym bogactwem: zgorzknienia, narzekania i wielu innych. Byłoby wiec dobrze, gdyby każdy z nas zrobił dziś rachunek sumienia i zapytał się siebie: jakie jest moje serce? Czy jest w nim zgorzknienie? Noszę w sobie jakiś żal? Jakiego używam języka? Uwielbienia Boga, piękna czy narzekania? I prośmy Pana o łaskę odwagi, ponieważ w niej przychodzi Pan, aby nas pocieszyć i prośmy: przyjdź Panie, aby nas pocieszyć” – zakończył Franciszek. 

pp/rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama