Dlaczego dzieci powinny czytać książki? Co baśnie mogą dać dzieciom?

Książki, jak dobrzy gospodarze, dają nam to, co najlepsze, a więc mądrość, rozrywkę i pewną drogę do mądrego i pięknego życia. Dlaczego baśnie warto mieć w domu i je wykorzystywać? Na to pytanie odpowiada ks. dr Janusz Stańczuk, redaktor naczelny miesięcznika „Tak Rodzinie”, autor baśni i opowiadań.

Katarzyna Matusz: Dzisiaj spotykamy się w związku z książką „Anioł i inne historie”. Jest to zbiór opowiadań dla dzieci. Co Ksiądz chce przez nie przekazać?

Ks. dr Janusz Stańczuk: Całe moje dzieciństwo było wypełnione baśniami, szczególnie Andersena, później czytałem wiele książek przygodowych. Byłem takim trochę nietypowym chłopakiem, czytałem nawet „Anię z Zielonego Wzgórza” czy „Małą księżniczkę”. Pożerałem wszystkie książki, które wpadły mi w ręce. Kiedy już byłem seminarium, wiedziałem, że niedługo zostanę katechetą, będę nauczycielem i będę też potrzebował własnego przekazu dla dzieci, zacząłem pisać pierwsze baśnie. Kilka pierwszych trafiło do kosza, nie miałem skrupułów, człowiek się po prostu uczył. Później jakoś się udało opublikować te moje baśnie. Są one bardziej przekazem świata wartości, który jest oczywiście spójny ze światem wiary. Nie we wszystkich przejawia się Pan Bóg. W wielu z nich po prostu szukamy szlachetnego, uczciwego, pięknego życia.

Jaki jest przepis na dobą baśń?

Gdyby pani zdefiniowała, co to znaczy „dobra”, to na pewno mógłbym odpowiedzieć. Odpowiadam tak z przekąsem, bo tutaj stawiam pewną zaporę, dlatego że w historii literatury troszeczkę pewne zmiany następowały. Co to znaczy „dobra”? „Dobra” to znaczy taka, która spełnia pewne nasze założenia edukacyjne, pewne nasze cele edukacyjne, a one się w historii zmieniały. Na przykład wiele jest w tej chwili bardzo popularnych baśni, które według mnie nie są wcale dobre. Nie powiem które, bo to zupełnie inna dyskusja. Natomiast kiedyś dostałem taką nagrodę, która mnie wzruszyła. Było to kilka lat temu. Była to nagroda „za książkę bezpieczną”, którą można w ciemno polecić każdemu dziecku. Ona na pewno niczego złego nie nauczy. Każda książka powinna mieć trzy elementy, to taki elementarz literatury dziecięcej. Powinna mieć element poznawczy, element rozwojowy i element ludyczny, czyli zabawowy. Trzeba je jeszcze odpowiednio jak w zupie czy koktajlu zmieszać, żeby nie nudzić. Musi być trochę rozrywkowa, musi nam troszeczkę przybliżać świata, ale też, w baśniach chrześcijańskich, powinien być szczegół chrześcijański. Dzięki temu można je polecić chrześcijanom wyznającym pewną określoną wiarę i wartości. Ważny jest właśnie ten element rozwojowy. Co chcemy dziecku przekazać? Czy zwycięża sprawiedliwość? Czy warto żyć dla miłości? Czy warto się poświęcać? Zawsze polecam rodzicom, aby pod tym kątem dobierali baśnie, bo niektóre mają inny przekaz. Mamy taki przykład, chociażby braci Grimm. Niektóre ich baśnie praktycznie są wycięte dzisiaj z kanonu lektur, bo to co było 200, 300 czy 400 lat temu jeszcze do przyjęcia, jak system nagrody i kary, to dzisiaj nam się już nie podoba i wolimy tego unikać.

A Księdza ulubiona baśń?

„Brzydkie kaczątko” wygrywa i kilka innych baśni Andersena, które rzeczywiście są ponadczasowe. Nikt już ich nigdy nie przebije. To był wielki człowiek według mnie, chociaż miał trudne życie i jako człowiek też wiele kontrowersyjnych rzeczy zrobił. Ciągle nie doceniamy tych baśni, chociaż on ukształtował dzieciństwo wielu pokoleń.

Co daje czytanie?

Bez czytania książek nie jest możliwe prawidłowe ukształtowanie mózgu ludzkiego. Bez tego niemożliwy jest jego prawidłowy rozwój, rozwój tych neuronów, synaps, umiejętności myślenia logicznego i tak dalej. To już jest naukowo dowiedzione. Człowiek jest tak skonstruowany, że te pierwsze kilka lat dzieciństwa on po prostu dopiero rozkręca się, rozwija, rozpędza. Książka jest takim podstawowym programem, niczym program komputera, który programuje nam dopiero wszystkie sektory, wszystkie połączenia.

Zobacz więcej:

Źródło: Salve NET

« 1 »

reklama

reklama

reklama