Bałwochwalstwo pieniądza przyczynia się do śmierci głodowej wielu dzieci

O zgubnych skutkach przywiązania do pieniędzy oraz potrzebie mocnej modlitwy o przemianę serc mówił dziś Papież w homilii na Mszy w Domu św. Marty.

Kiedy media donoszą nam dziś „o wielu nieszczęściach i tylu niesprawiedliwościach”, dotykających w szczególności dzieci, zanosimy „głośne” wołanie do Pana o przemianę ludzkich serc, by poznały Boga i „nie oddawały czci bożkowi pieniądza” – mówił Papież na porannej Mszy w Domu św. Marty. W homilii nawiązał do przypowieści o bogatym człowieku, dla którego pieniądze „stały się jego bogiem”. Przypowieść ta uświadamia nam, że nie warto pokładać ufności w dobrach doczesnych, i że prawdziwym skarbem jest jedynie relacja z Panem.

W reakcji na obfitość zbiorów człowiek z dzisiejszej Ewangelii planuje powiększyć swe spichlerze i w wyobraźni już przedłuża swe życie. Chce zagarnąć więcej dóbr i wciąż nienasycony wchodzi na drogę rozpaczliwego konsumpcjonizmu.

„Bóg kładzie granice temu przywiązaniu do pieniędzy, kiedy człowiek staje się niewolnikiem pieniędzy. I nie jest to bajka, którą ​​Jezus wymyśla: taka jest rzeczywistość. Rzeczywistość dnia dzisiejszego. Taka jest dzisiejsza rzeczywistość wielu ludzi, którzy żyją czcząc pieniądze, czyniąc z pieniądza swego boga. Rzeczywistość wielu osób, które żyją tylko w tym celu, dlatego ich życie pozbawione jest sensu. ‹‹Tak się dzieje z każdym, kto gromadzi skarby dla siebie - mówi Pan - a nie jest bogaty przed Bogiem››: nie wiedzą, co to znaczy być bogatym przed Bogiem”.

Papież przytoczył wydarzenie, które miało miejsce wiele lat temu w Argentynie - w „poprzedniej diecezji”, jak często lubi określać Buenos Aires – kiedy to bogaty biznesmen, wiedząc, że jest poważnie chory, kupił willę, nie pomyślawszy, że wkrótce będzie musiał rozliczyć się „przed Bogiem.” Także dziś są ludzie, którzy są spragnieni pieniędzy i ziemskich dóbr, którzy mają „tak wiele” wobec „głodnych dzieci, które nie mają lekarstw, nie mogą zdobywać wykształcenia, są opuszczone”. Jest to bałwochwalstwo, które zabija i składa ofiary z ludzi.

„To bałwochwalstwo przyczynia się do śmierci głodowej wielu ludzi. Weźmy chociażby jeden przykład: 200 tys. dzieci z plemienia Rohingya w obozach dla uchodźców. Jest tam 800 tysięcy osób, z tego 200 tys. to dzieci. Czekają na jedzenie, niedożywione, pozbawione lekarstw. Nawet dziś tak się dzieje. Pan Jezus nie mówi o swoich czasach: nie. To się dzieje dziś! Dlatego nasza modlitwa musi być mocna: Panie, prosimy, dotknij serc tych ludzi, którzy czczą mamonę, bożka pieniądza. Dotknij również mego serca, abym w to nie wpadł, abym to umiał dostrzec”.

Franciszek zauważył, że kolejną konsekwencją takiej postawy są wojny, również w rodzinie.

„Wszyscy wiemy, co się dzieje, kiedy w grę wchodzi spadek: rodziny się dzielą i kończą w nienawiści, jedni do drugich. A Pan mówi stanowczo i spokojnie: „Kto nie jest bogaty przed Bogiem…”. To jest jedyna droga. Bogactwo, ale w Bogu. Nie jest to pogarda dla pieniędzy, nie, ale dla chciwości. Bo chciwość, jak mówi Pan: to przywiązanie do bożka pieniądza”.

Zdaniem Papieża to właśnie pokazuje, dlaczego nasza modlitwa musi być silna. Bowiem to właśnie w Bogu musimy szukać pewnego fundamentu dla naszego życia.

lgo/ rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama