Franciszek na audiencji o potrzebie cierpliwego znoszenia ludzi uciążliwych

O potrzebie cierpliwego znoszenia ludzi uciążliwych oraz pokory i prostoty w służeniu radą mówił Ojciec Święty w swojej katechezie podczas audiencji ogólnej.

Papież kontynuował cykl katechez poświęconych uczynkom miłosierdzia. Jego słów na placu św. Piotra wysłuchało około 22 tys. wiernych.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Dzisiejszą katechezę poświęcimy pewnemu uczynkowi miłosierdzia, który wszyscy bardzo dobrze znamy, ale może nie realizujemy tak, jak powinniśmy: „Urazy chętnie darować”. A nie brakuje osób uciążliwych. Bardzo łatwo określić nam obecność osoby, która może irytować: dzieje się tak, gdy spotykamy kogoś na ulicy, albo kiedy otrzymujemy telefon... Natychmiast myślimy: „Jak długo mam słuchać narzekań, plotek, żądań lub przechwałek tej osoby?” Czasami ludźmi irytującymi są osoby będące najbliżej nas: zawsze jest ktoś wśród krewnych; nie brakuje ich w miejscu pracy; a nawet nie jesteśmy od nich wolni podczas wypoczynku. Co powinniśmy zrobić z ludźmi uciążliwymi? Ale również i my znajdujemy się wśród osób uciążliwych. Dlaczego wśród uczynków miłosierdzia znajduje się i ten - „Urazy chętnie darować”?

W Biblii widzimy, że sam Bóg musi okazać miłosierdzie, aby znieść narzekania swojego ludu. Na przykład w Księdze Wyjścia lud okazuje się naprawdę nieznośny: najpierw płacze, bo jest niewolnikiem w Egipcie i Bóg go wyzwala; następnie, na pustyni narzeka, bo nie ma nic do jedzenia (por. 16,3), i Bóg zsyła mannę i przepiórki (por. 16,13-16), ale mimo to narzekania nie ustają. Mojżesz działał jako pośrednik między Bogiem a ludem i także on niekiedy okaże się uciążliwym dla Pana. Ale Bóg okazał cierpliwość, i w ten sposób nauczył Mojżesza i lud także tego istotnego wymiaru wiary.

Spontanicznie nasuwa się zatem pierwsze pytanie: czy kiedykolwiek dokonujemy rachunku sumienia, by zobaczyć, czy czasami także i my możemy okazać się uciążliwymi dla innych? Łatwo wytykać palcami wady i niedociągnięcia drugich, ale musimy nauczyć się wczuwania w sytuację innych osób.

Spójrzmy przede wszystkim na Jezusa: ileż musiał mieć cierpliwości w ciągu trzech lat swego życia publicznego! Raz, gdy wraz z uczniami był w drodze, zatrzymała Go matka Jakuba i Jana, mówiąc: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim Królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie” (Mt 20,21). Matka lobbingowała na rzecz swoich synów! Była matką! Także z tej sytuacji Jezus zaczerpnął inspirację, by dać podstawową naukę: Jego Królestwo nie jest Królestwem władzy i chwały, jak to się dzieje z królestwami doczesnymi, ale Królestwem służby i obdarowywania innych. Jezus uczy, aby zawsze iść do tego, co istotne i spoglądać dalej, aby odpowiedzialnie podjąć swoją misję. Możemy tu widzieć odwołanie do dwóch innych uczynków miłosierdzia wobec duszy: grzeszących napominać oraz nieumiejętnych pouczać. Pomyślmy o wielkiej pracy, jakiej można dokonać, kiedy pomagamy ludziom wzrastać w wierze i życiu. Myślę na przykład o katechetach - wśród których jest wiele matek i zakonnic - poświęcających swój czas, aby nauczyć dzieci podstaw wiary. Ileż trudu, zwłaszcza gdy dzieci wolałyby raczej się bawić niż słuchać katechizmu!

Towarzyszenie w poszukiwaniu tego, co istotne jest piękne i ważne, ponieważ pozwala nam dzielić się radością zasmakowania sensu życia. Często spotykamy ludzi, którzy zatrzymują się na rzeczach powierzchownych, ulotnych i banalnych. Czasem dlatego, że nie spotkali nikogo, kto by ich pobudził do poszukiwania czegoś innego i doceniania prawdziwych skarbów. Nauczanie spojrzenia na to, co istotne jest decydującą pomocą, zwłaszcza w czasie takim jak nasz, który jak się zdaje zatracił swoją orientację i goni za doraźnymi przyjemnościami. Nauczanie odkrywania, czego chce od nas Pan, i jak możemy na to odpowiedzieć, oznacza wprowadzenie na drogę rozwoju w swoim powołaniu, będącej drogą prawdziwej radości.

Tak więc słowa Jezusa do matki Jakuba i Jana, a następnie do całej grupy uczniów, wskazują drogę, by uniknąć popadania w zazdrość, wygórowane ambicje i pochlebstwa, w pokusy, które zawsze się czają, także między nami chrześcijanami. Wymóg doradzania, upominania i nauczania nie powinien sprawiać, abyśmy czuli się lepsi od innych, ale zobowiązuje nas przede wszystkim do głębokiego zastanowienia się, aby sprawdzić, czy postępujemy zgodnie z tym, czego wymagamy od innych. Nie zapominajmy o słowach Jezusa: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” (Łk 6,41). Niech Duch Święty pomoże nam być cierpliwymi w znoszeniu ludzi uciążliwych i pokornymi oraz prostymi w służeniu radą. Dziękuję.

***

Do trwania w ofiarnej miłości bliźniego zachęcił Franciszek pielgrzymów polskich podczas audiencji ogólnej w Watykanie.

"Serdeczne pozdrowienie kieruję do polskich pielgrzymów. Drodzy bracia i siostry, za kilka dni zostanie zamknięta Brama Święta Jubileuszu Miłosierdzia. Nie zamyka się jednak miłosierne serce Boga, nie gaśnie Jego czułość wobec nas grzeszników, nie przestają płynąć strumienie Jego łaski. Tak też nie mogą się zamknąć nasze serca, i nie możemy przestać pełnić dzieła miłosierdzia wobec potrzebujących. Doświadczenie miłosierdzia Bożego, jakie przeżywaliśmy w tym Roku Jubileuszowym niech pozostanie w was jako natchnienie do ofiarnej miłości bliźniego. Niech wam towarzyszy błogosławieństwo Pana!" - powiedział papież pozdrawiając Polaków.

tłum. st (KAI) / bd, Watykan

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama